home Kultura M. Night Shyamalan wraca do formy po latach – recenzja filmu Split (brak spoilerów)

M. Night Shyamalan wraca do formy po latach – recenzja filmu Split (brak spoilerów)

Night Shyamalan to reżyser, który kiedyś znany był z tworzenia dobrego kina. Nie bez powodu nazywano go drugim Hitchcockiem. Każdy, kto oglądał Szósty zmysł, zdaje sobie sprawę, że jego autor musi być osobą potrafiącą budować napięcie w wyjątkowy sposób. Po tytułach takich jak Ostatni Władca Wiatru czy 1000 lat po Ziemi trudno było postrzegać Shyamalana jako utalentowanego filmowca. Jednak jego najnowsze dzieło przywraca mu dobre imię.

Split zaskakuje widza na każdym kroku. W jednym ciele zderzają się ze sobą aż 23 osobowości, z których każda ma coś do powiedzenia.

Kevin (w tej roli James McAvoy) cierpi na dysocjacyjne zaburzenie tożsamości. W ciele głównego bohatera znajdują się 23 osobowości, a pragnieniem każdej z nich jest przejęcie kontroli. Niektóre z nich wierzą w istnienie Bestii, która może ich wyzwolić i zapewnić władzę. To sprawia, że jedna z kryjących się w Kevinie osobowości postanawia uprowadzić trzy nastolatki. W żadnym wypadku nie jest to spoiler, bo tak naprawdę to właśnie w momencie porwania rozpoczyna się akcja filmu.

Godna pochwały jest przede wszystkim kreacja aktorska Jamesa McAvoya, który co chwilę prezentuje nam na ekranie zgoła odmienne charaktery. Raz wciela się w skrajnie pedantycznego Denisa, a później zjawia się jako dziewięcioletni Hedwig. Co ciekawe, jedna z tożsamości Kevina należy do kobiety, Patricii. Realistyczne przedstawienie osobowości mnogiej z pewnością nie jest łatwe, a mimo to brytyjski aktor doskonale poradził sobie z tym zadaniem. Filmowe postacie wzbudzają w widzu emocje. Nie tylko Kevin, ale również próbujące wydostać się z niewoli nastolatki. Poza McAvoyem, szeroki wachlarz umiejętności zaprezentowała też Anya Taylor-Joy, którą do tej pory można było zobaczyć w nieco mniej udanych produkcjach, takich jak Akademia wampirów i Barry.

Split to film wyjątkowy pod wieloma względami. Shyamalan sprawnie dawkuje napięcie, a bohaterowie wymykają się wszelkim thrillerowym szablonom.

Problem osobowości naprzemiennej był wielokrotnie wykorzystywany w kinematografii, aczkolwiek nikt nie zrobił jeszcze na ten temat filmu, który trzymałby widza w napięciu do ostatnich sekund. Widać, że Shyamalan przyłożył się do scenariusza i realizacji równie mocno jak w przypadku Szóstego zmysłu. Reżyser po raz kolejny próbuje udowodnić nam, jak bardzo skomplikowany jest ludzki umysł i porusza tematykę zaburzeń tożsamości w naprawdę wyjątkowy i ciekawy sposób, ukazując bardzo różniące się od siebie osobowości, walczące o kontrolę nad jednym ciałem.

Split jest interesującą produkcją też dlatego, że pokazuje nietypowe relacje między porywaczem a uprowadzonymi nastolatkami. Bo w jakim innym filmie znajdziemy kidnapera, który w jednej osobie jest oprawcą z nerwicą natręctw, modnisiem, dzieckiem słuchającym Kanye’a Westa i… kobietą?

Nie tylko osobowości Kevina robią wrażenie. Shyamalanowi udało się dopracować postacie nastolatek, które są autentyczne i różnią się od siebie. W niczym nie przypominają pozbawionych emocji studentek z niskobudżetowych thrillerów i horrorów, których fabułę najczęściej można streścić zdaniami typu Poszli do lasu i nie wrócili..

Night Shyamalan wie, jak przyciągnąć uwagę odbiorcy od pierwszej do ostatniej sceny.

Interesująca historia, odpowiednie tempo akcji, aura tajemnicy i kunszt aktorski to elementy, które czynią Split niesztampowym thrillerem. Widzowie z każdą minutą muszą łączyć ze sobą elementy układanki, by otrzymać mającą sens całość. Shyamalan w swoim dziele zastosował też pewien smaczek, będący typowym zabiegiem dla jego twórczości. Rzadko bywam zadowolony z filmowych zakończeń, lecz tutaj należą się gromkie brawa. Mam nadzieję, że realizacja kolejnego scenariusza M. Night Shyamalana będzie przypominać bardziej Split niż 1000 lat po Ziemi.

5/5 - (1 vote)

Dodaj komentarz

Podpis jest dobrowolny - nigdzie nie zostanie użyty lub zapisany.